Fot.UM

Kilka dni temu, Pani Krystyna Danilecka-Wojewódzka Prezydentka Miasta Słupska spotkała się ze wspaniałą kobietą, Panią Heleną Stypułkowską, która swoją siłą, energią i pamięcią oraz niezwykłą zdolnością do opowiadania, mogłaby podzielić się z całą masą ludzi.

Nieruchomości

Inspiracją do organizacji spotkania były rozmowy prowadzone przy okazji otwarcia ronda im. Haliny Jastrzębskiej, kiedy to okazało się, że rodzina patronki ronda oraz Pani Heleny zna się od 4 pokoleń, a w dodatku historia Pani Stypułkowskiej oraz jej drogi do Słupska była niezwykle ciekawa.

Pani Helena Stypułkowska, elegancka, stanowcza i konkretna kobieta, która potrafi nie tylko postawić sprawę „po męsku”, ale też kochać, jak kobieta tylko potrafi. O swoim mężu, Panu Henryku, opowiadała z wielką miłością i tęsknotą. Zobaczyła go w oknie, był bratem sprzedawcy w sklepie, do którego chodziła, i pokochała go. Spotkali się kilka razy i zaraz zostali małżeństwem. Jak sama mówiła w trakcie spotkania z Panią Prezydent „to była miłość na całe życie, od pierwszego wejrzenia”.

Później ich wspólne losy z Warszawy przeniosły się do naszego miasta. Przeżyli wspólnie 60 lat, i jak mówiła Pani Helena, to był po prostu dobry człowiek. Dobry dla niej i dla ludzi, którzy do dziś go wspominają…

Pani Helena opowiadała o swoich latach młodości, które mimo ciężkich lat wojny wspomina z sentymentem. Chodziła do warszawskiego gimnazjum przy ul. Złotej, wielokrotnie dzięki sprytowi, odwadze i umiejętnemu reagowaniu na bieżące wydarzenia unikała niebezpiecznych konsekwencji spotkań z okupantami. Podczas rozmów z Panią Prezydent podkreślała, jak świat się zmienił, jak dziś zwykłe czynności wydają się proste, a kiedyś były wręcz heroiczne. Dzisiaj historia o przemycie masła wydawać mogłaby się nierealna, ale tak było w latach młodości Pani Heleny – trzeba było ukrywać je pod podwójnym dnem, inaczej groziło wiele niedobrego w przypadku rewizji…
Pani Helena nadal pamięta piękne wiersze z tamtych lat, trudy życia, ale i solidarność międzyludzką. Mówi, że ma wrażenie, iż wszyscy byli dla siebie bardziej przyjaźni i chciałaby by kiedyś też tak znowu było…

Dziś cieszy się szczęściem swoim i swoich dzieci oraz wnuków i prawnuków. Dzięki Pani Helenie i Panu Henrykowi kolejni słupszczanie pojawiają się w naszym mieście. Wyjeżdżają i wracają z żonami, partnerkami, mężami, partnerami. Tu rodzą się ich dzieci, a potem witają razem wnuki i prawnuki.

Pani Helena uwielbia święta, które nadal przygotowuje sama – dla ponad 20 osób. Najbardziej lubi barszcz z uszkami i pierogi z makiem. To moment, w którym, jak podkreśla, „wszyscy jej najbliżsi są z nią jednocześnie i gwar rozmów oraz uśmiech nieprzerwanie gości na ich twarzach”, a to dla niej największa radość.

Dziękujemy serdecznie za wizytę i życzymy jeszcze wielu cudownych chwil.

 

PODZIEL SIĘ